Fimal 40 lat

HISTORIA FIMAL - KAMIENIE MILOWE

Rozpoczęcie działalności przez firmę „Fimal”. Pierwszą siedzibą firmy był zwykły garaż.

garaż, od którego się zaczęło

 

Pierwszy pracownik: Leszek Parol

Rozmowa z Leszkiem Parolem

Leszek ParolLeszek Parol to pierwszy pracownik firmy Fimal, zatrudniony nieprzerwanie od 1985. W ramach obchodów 40-lecia firmy postanowiliśmy przybliżyć Państwu sylwetki ludzi, którzy budują markę i od prawie dwóch pokoleń pomagają słupszczanom we wszelkich budowach i remontach. Zaczynamy od największego weterana!

– Nazywam się Leszek Parol, zatrudniłem się w 1985 roku, w czerwcu. Było bardzo ciepło, piękny dzień, pogodny… Pracuję do dziś, z różnymi fajnymi, ciekawymi zawirowaniami, bo firma rozwijała się od małego zakładu produkującego gwoździe do stanu obecnego.

– Zaczęło się od pięciu pracowników…

– Trzech! Były trzy zmiany. Pierwsza zmiana od szóstej do czternastej, potem od czternastej do dwudziestej drugiej i do rana. Ciągła produkcja. To trwało jakoś do lat 90-tych, trudno mi teraz dokładnie powiedzieć. Wszystko się zmieniało, myśmy pomału przestawali produkować gwoździe, bo się nie opłacało. Zalała nas fala gwoździ z Rosji, w takich wielkich skrzyniach to było przywożone. Myśmy po swojemu przepakowywali. Nie były to najwyższej jakości sprawy (śmiech). Myśmy swoje gwoździe robili z dobrego, polskiego drutu. Głównym dostawcą był producent ze Sławkowa, to był porządny drut! Musiał być cechowany, odpowiednia twardość, wytrzymałość i tak dalej. Z byle czego gwoździa się nie zrobi, nie ma szans.

– Skąd pomysł na działalność?

– Z potrzeb! Brakowało towaru, po prostu nie było go. Stąd pomysł na gwoździe, a potem inne rzeczy… Za komuny było inaczej. Jak miałeś na szyldzie napisane “producent gwoździ”, a wykonywałeś na przykład nity, to zaraz by cię zamknęli albo ukarali. Po namowach, namysłach, stwierdziliśmy z szefem, że damy nazwę “Wyrób z drutu i różnych metalowych surowców”. To, co w metalu, mogliśmy sobie spokojnie robić. Kwestia tylko pomysłu – co?

– Klienci podpowiadali?

– Oczywiście! Powiem więcej, to do dzisiaj świętość. Będą się różne osoby pytały w skali tygodnia, dwóch, miesiąca, o te same rzeczy, to trzeba je wdrażać. A potem od nich wyprowadzać następne… To jest tak: masz farbę, masz pędzel? No to musisz mieć papier, rozpuszczalnik. Później, żeby malować i się nie ubrudzić: czapka, okulary, rękawiczki…

– “Wszystko w jednym miejscu”?

– Tak, dokładnie tak. No i system regałowania, czyli składowania, bardzo ważna sprawa. Myśmy to poniekąd wymyślili, już na Kaszubskiej. To nie lada wyczyn, nie lada rzecz a i nie lada problem. Nie miej regałów, żeby składować… Powstaje bałagan. Trzeba to tematycznie posegregować, mieć pomysł.

– Teraz się to wydaje normalne, ale mówimy o PRL-u…

– To nie było oczywiste. Już nie pamiętam dokładnie, chyba je od kogoś odkupiliśmy. Regały, ale z możliwością regulacji, wyżej, niżej, jak potrzebujesz. Obecnie są regały systemowe, piękne, nie trzeba kombinować. Jak żeśmy zaczynali, nie było łatwo. Nic nie było na rynku. Jak później mogliśmy mieć tokareczkę, frezarkę, staraliśmy się sami wszystko robić, by nie dawać zarabiać innym. Ja jestem z zawodu śluszarz-mechanik, tokarz. Szefa tak naprawdę znam z ZDZ-ów (Zakładów Doskonalenia Zawodowego – przyp. autora). Ze 40 lat temu zetdezety były na każdej ulicy. Jak ktoś się nauczył fachu w takiej szkole, to go nie zagiąłeś, wszystko zrobił, co trzeba.

Wracając do tematu: robiliśmy nity zrywalne, one były bardzo przydatne. Nie było to łatwe. Przerabialiśmy mniej potrzebne gwoździarki na przeciągarki do drutu, a z tych, które się już do gwoździ nie nadawały, robiliśmy maszyny do nitów zrywalnych. Odpowiednia modyfikacja musiała być, zmieniały się mechanizmy, matryce. I tak jedna maszyna robiła gwoździki do tych nitów, a druga nity i potem trzeba było to łączyć. Zrobiliśmy przyrządy ręczne, można było do domu wziąć, sobie dorobić, niezłe pieniądze płacili. Wszystkie samochody były nitowane, autobusy, kapena, nie-kapena, te rzeczy (Kapena- nieistniejący juz producent autobusów i trojelbusów, z siedzibą we Włynkówku – przyp. autora). Chętnie to brali. Trochę żeśmy też robili w metalu dla innych. Kooperowaliśmy z innymi firmami jako podwykonawcy. Na przykład ktoś cały czas od nas te a te rzeczy brał – to stawał jeden człowiek na obrabiarce i robił tylko to, co wymagano. Oni przyjeżdżali, zabierali i tak dalej.

W latach 90-tych był Metalhurt, nie sprzedawaliśmy detalicznie, staraliśmy się sprzedawać na opakowania, na całe skrzynki, i tak dalej. To było na Kaszubskiej, vis-a-vis hurtowni z artykułami sanitarnymi i hydraulicznymi, mieli tam wanny, kolana i tak dalej. Największy szał, najlepszy to był z handlem. I trwa do dziś!

Pierwszy skład był na Kaszubskiej, po warsztacie z maszynami. Z tego zrobiliśmy fajną halę, całkiem widoczną od ulicy, z ładnymi napisami. Następnie coraz bardziej rosły oczekiwania klientów, więc szef kupił pierwszą dużą halę na własność, na Poznańskiej. No i tam żeśmy się rozwijali, bo coraz większe zapotrzebowanie było na budowlane artykuły. Porządną narzędziówkę stworzyliśmy… no później przejście na Bałtycką w 2001 to był strzał w dychę. Marzenie. Hala z prawdziwego zdarzenia, nowoczesna, regały… Inny rodzaj handlu wdrożyliśmy.

– To już po stworzeniu Polskich Składów Budowlanych? Czyli jeszcze zanim weszły do Polski duże sieciowe dyskonty po wstąpieniu do Unii, Fimal już tu był i świadczył usługi na europejskim poziomie.

– Myśmy byli pierwsi i mogę śmiało powiedzieć – najmocniejsi. Obecnie konkurencja jest, ale to dobrze, dzięki konkurencji wykonawcy mają szansę zdecydować, gdzie chcą nabyć towar. My prowadzimy konkurencyjny handel, ale nie wybieramy najsłabszych towarów. Wykonawca nie chce mieć problemów. On ma wykonać, a kiepski budulec to kłopot. I tu po drodze jesteśmy mu my. I z cenami, i z jakością.

– Nie da rady robić tyle lat interesów w mieście, robiąc fuszerkę…

– Jakby człowiek, jeden koło drugiego, przebywał dwa dni, to jeszcze mógłby coś ukryć. Ale miesiąc, rok, dziesięć lat – nic się nie da ukryć, to niemożliwe. Mamy swoją politykę od początku, jeszcze się w niej rozwinęliśmy… Jak widzisz, w czasie tej rozmowy (gawędziliśmy na terenie marketu na Zielonej – przyp. autora), cały czas ktoś przechodzi i mówi “cześć”. My ich wszystkich znamy. To nie są ludzie z przypadku, jakiś Kowalski, który raz przyszedł, nie. Z niektórymi jesteśmy zaprzyjaźnieni od lat. Oni chętnie tu przychodzą, bo są dobrze obsłużeni, nie krępują się, mówimy sobie po imieniu, wszystko jest na “tak”, nigdy na “nie”. My się nie czujemy zwykłym marketem, tylko fachowym punktem. Fachowe rzeczy, fachowa pomoc, dobra atmosfera.

rozmawiał: Łukasz Kowalczyk

Budowa  nowego Zakładu Wyrobu Gwoździ w Siemianicach.

Na zdjęciu automat do produkcji nitów, z modyfikacjami autorstwa Leszka Parola.

A oto walcarka gwoździ:

Sklep na Kaszubskiej 41. Pierwszy sklep firmy o powierzchni 70 metrów kwadratowych.

metalhurt
Za ladą Leszek Parol

Tapety, farby, blacha trapezowa

Otwarcie pierwszego składu materiałów budowlanych o pow. 350 m² na ulicy Poznańskiej

Funkcjonowały już trzy kasy

Pierwszy element floty:

Centrum Materiałów Budowlanych przy ulicy Poznańskiej

Pierwsze Targi Budowlane

Powstaje Centrum pokryć Dachowych.

centrum pokryć dachowych w 1996

 

Rozbudowa sklepu na Poznańskiej o centrum narzędzi i elektronarzędzi.

Otwarcie drugiego składu budowlanego w Siemianicach, przy ulicy Spacerowej 2

Przystąpienie do Grupy Polskie Składy Budowlane.

W 1998 roku powstała pierwsza w Polsce grupa sprzedażowo-zakupowa, mająca zabezpieczyć interesy polskich hurtowni, składów budowlanych i producentów materiałów. Fimal był jednym z pierwszych akcjonariuszy grupy. I jest w niej do dziś, choć spora część początkowych członków nie działa już w branży albo nie należy do PSB.
Cytując słowa Bogdana Panhirsza, szefa Polskich Składów Budowlanych: „Pomogliśmy im ulepszyć biznesy, kiedy rynek się otworzył i zaczął być pożerany przez zachodnie korporacje. Przetrwali ci, którzy chcieli się zmieniać i rozwijać, wykorzystując know-how, który im dawaliśmy”.
Fimal przetrwał.

Kupno terenu po byłej mleczarni, na ulicy Bałtyckiej 3. W tym miejscu powstanie market budowlany, działający do dziś.

Przekształcenie Przedsiębiorstwa Wielobranżowego „FIMAL” w spółkę pod  nazwą „FIMAL PSB”

Budowa na działce o pow. 11 620 m²  Marketu Materiałów Budowlanych o pow. użytkowej 3 360 m²

Otwarcie placu z materiałami budowlanymi i marketu przy Bałtyckiej 3

Pierwsze targi budowlane przy nowym obiekcie

Pierwsza edycja Szkoły Dobrego Budowania, inicjatywy mającej na celu szkolenie i podnoszenie kwalifikacji osób z branży budowlanej w rejonie słupskim

Zakup nowej nieruchomości o pow. 11.873 m² przy ul. Zielonej i otwarcie w tym miejscu Składu Drewna

 

Firma Fimal otrzymuje zaszczytne wyróżnienie magazynu Forbes, który nagradza przedsiębiorstwo za niezwykłe tempo rozwoju w latach 2005-2007

Na Bałtyckiej 3 rozpoczyna się budowa nowego pawilonu, w którym dom znalazła Dekoratornia (obecnie Centrum Wnętrz)

W tym roku wystartowała także usługa projektowania łazienek; klienci dokonujący zakupów w Salonie Łazienek mogli liczyć na darmową poradę projektową i wizualizacje. Wybór konkretnego wzoru i typu produktu stał się bardziej świadomy

Budowa nowego obiektu handlowego (obecnie Strefa Inwestycji), restauracji, magazynu dostaw oraz nowych parkingów w Centrum Handlowym przy ul. Bałtyckiej 3 w Słupsku

Budowa Centrum Ogrodniczego przy ul. Bałtyckiej 3 w Słupsku

centrum ogrodnicze fimal

Rozbudowa marketu przy ul. Bałtyckiej 3. Poszerzono przestrzeń sklepową oraz wybudowano biurowiec i nową siedzibę firmy

W budynku pozostałym po cegielni Carla Westphala (1843) powstaje Centrum Pokryć Dachowych

Oddano do użytku wiatrołap, wybudowany przed wejściem marketu na ul. Bałtyckiej

Fimal PSB Wiatrołap

Budowa największego w regionie Salonu Łazienek o powierzchni 1255 m2

 

Zakup nowej działki o powierzchni 15000 m2 na ulicy Słonecznej

 

Budowa nowego działu Inwestycji

Rozpoczęcie budowy Słupskiego Centrum Kamienia Naturalnego i Ogrodowego przy Centrum Brukarskim na ulicy Zielonej 10